Jaskinia

Venus

- Ja z kolei jestem strasznie śpiąca. - stwierdziła nieco sennie i właściwie dość głupio, bo mogłaby kontynuować te przemyśleniowe tematy. Zwiesiła łeb i po jakimś czasie po prostu usnęła.

Soreness

-Dobranoc- szepnął jej do ucha,po czym popatrzył na nią. Mógłby tak patrzeć godzinami. Na te cudowne zjawisko,jakim jest sen. A szczególnie jej sen. Nie odrywając od niej wzroku,zaczął odpływać myślami,gdzieś indziej. Był to sen na jawie. Nie był już tutaj,w tejże jaskini,lecz gdzieś dalej,w kraju,który zwie się Ameryka. Znów biegał wolny,pełen życia,po niekończących się równinach. Ze swoim stadem,w którym kiedyś,zanim przywieziono go tutaj,był przywódcą. Nikomu tego nie mówił,bo po co? Lecz kiedy tak galopował,serce,na przekór losowi,ciągnęło go tu. Tu-do Venus...

Venus

Klacz przekręciła łbem i uchyliła ślepia. Widziała, że Soreness jest obok, więc zaraz zamknęła je i znów zasnęła. Śnilo jej się tylko i wyłącznie to, co miało miejsce, czyli najszczęśliwsze chwile w życiu.

Soreness

Westchnął. On także postanowił się zdrzemnąć. Zamknął oczy,lecz nawet najlżejszy szelest budził go. Kiedy usłyszał jakikolwiek dźwięk,otwierał oczy,aby po chwili ponownie je zamknąć...

Venus

Klacz zaś, w przeciwieństwie do ogiera, spała głęboko i spokojnie. Ocknęła się ze dwa razy i rozejrzała, nic więcej. Uśmiechnęła się do śpiącego.

Soreness

Ocknął się i nie mogąc dłużej spać,począł krążyć po jaskini. Rozmyślał,nie wiadomo po co,nie wiadomo na jaki temat. Po prostu rozmyślał...

Venus

Minęło pewnie z pół godziny, a Venus przebudziła się. Nawet się wyspała, więc uniosła łeb w poszukiwaniu ogiera. Już nie spał, gdzieś tam krążył. Zastąpiła mu drogę.
- Hej, co jest? - spytała miękko.

Soreness

Potrząsnął łbem:
-Wszystko w porządku. Tak tylko krążę.-wyjaśnił-...Energia mnie rozrywa i tyle...-uśmiechnął się do Venus...

Venus

- Możemy się gdzieś przejść. - zaproponowała od razu i pieszczotliwie pociągnęła ogiera za grzywę, po czym posłała mu wesoły uśmiech. Nie miała nic przeciwko przechadzce.

Soreness

Zarżał radośnie. Przytaknął,po czym zapytał:
-Tylko gdzie?
Popatrzył na nią z figlarnym błyskiem w oku...

Venus

Klacz otarła się o partnera i parsknęła radośnie.
- Wybierz. - odpowiedziała ugodowo, właściwie było jej wszystko jedno. Przyzwyczaiła się do tego zoo i nie robiło jej różnicy, gdzie dokładniej będzie.

Soreness

-Więc zapraszam Panią na wycieczkę nad wodopój.-popatrzył na nią,po czym ruszył niespiesznym stępem,przed siebie,kiedy wyszedł już z jaskini,krzyknął jeszcze-A więc proszę za mną!...

Venus

Klacz skinęła łbem i zaśmiała się pod nosem. Potruchtała za ogierem, po drodze muskając chrapami jego bok. Ciekawa była, jak będzie wyglądać to nowe miejsce.