Łąka - zboża

Steven

Opuszczone, stare i dzikie uprawy. Rozległe i niesamowite tereny. Leki wiatr muska twarz, a zboże szemrze pod nogami, kopytami, łapami...

Steven

Samochód zaparkowany na dużym piaskowym terenie, najwyraźniej do tego przeznaczonym. Steven otworzył przyczępę. Złapał za uzdę i wyprowadził klacz. Zamknął przyczępę i samochód. Włożył jedną nogę w strzemiono. Zwinnie podciągnął się i usiadł w siodle. Poklepał ją po szyi.

Daisy · Gość

Z początku położyła po sobie uszy. Potem stała już spokojnie, czekając na rozkazy jeźdźca.

Steven

Lekko klepnął ją piętami w brzuch zachęcając do startu. Poklepał łagodnie klacz po szyi.

Daisy · Gość

Ruszyła kłusem.

Steven

Skierował się wgłąb łąki. Gdy dotarł dostatecznie daleko, zszedł z siodła. Przytulił się do szyi klaczy. Ruszył truchem naprzód.

Daisy · Gość

Parsknęła mu przyjemnie w twarz. Ruszyła posłusznie za nim.

Steven

Po kilku minutach truchtu dotarłdo małego strumyka. Znał to miejsce. Kucnął, dał klaczy możliwość, wypaść się i napić.

Bazyliszek

Zaczęła pić i jeść , spokojnie, nie spiesznie.

*Za Daisy*

Steven

Usiadł na trawie. Obmył ręcę w sttrumieniu. Jeszcze trochę i wrócą.

Bazyliszek

Klacz parsknęła, gdy osa usiadła jej na chrapach.

Steven

Ponownie wskoczył na siodło. Skierował ją w drogę powrotną.

Luna

Przyszła prowadząc pandę na szelkach. Zdjęła je razem z kagańcem - Teraz możemy się pobawić - uśmiechnęła się.

Tuan Tuan

Panda od razu rzuciła się z radością na Lunę prowokując ją do zabawy.

Luna

Dziewczyna przewróciła się na trawę. - Ło ty! - krzyknęła śmiejąc się. Zaczęła gonić pandę.