Mały lasek Kaito

Kaito

Jest tu mały lasek, odpowiedznie warunki dla panter mglistych, są tu drzewa na których spędzają większość życia. Jest tam też niewielkie jeziorko gdzie te zwięrzęta moga ugasić pragnienie. Legowiska znajdują się w dziuplach przez co trudno je zobaczyć. Żadko zchodzą na ziemię a najbardziej bezpieczne czują się własnie w koronach drzew.

Kaito jak tylko zobaczył lasek pobiegł tam, i wspiął się na drzewo by tylko ukryć się przed wszystkimi. Powarkiwał na poczatku lecz przeskoczył na nastepne drzewo, i tyle go było widac i słychać zupełnie jakby go tam nie było.

Przybiegł tu z kapeluszem Stevena wspiał się na jedno z drzew i siedział na nim, o tak to jego rzywioł. Z dumną minką zahaczył rzecz o gałąź i rozłożył się na niej.

Steven

Wbiegłtuż za nim. Spojrzał na drzewo. Podrapał się w głowę. Sprubował się wspiąć na tą wysokość, jedank wciąż brakowało kawałka.

Kaito

Złapał za kapelusz i wskoczył na inne drzewo, no tak był zwinny i bez problemu skakał po drzewach. W końcu na wolności musiał by ganiać za małpami.

Steven

Zeskoczył z tego i przeszedł na następne. Wciąż gonił panterę, pragnąc odzyskać kapelutek.

Kaito

Zeskoczył z drzewa gdy ten wlazł na samą górę, podszedł do jeziorka i napił się przez co kapelute leżał obok kociaka, a Kaito lezał na boczku i patrzył jak ten sie męczy. Od tego skakania rana sie otworzyła i zabolała co widac było po minie kota.

Steven

Powoli zsunął się na dół. Podszsdł do pantery. Pogładził go po łebku i trochę przycisnął bandaż.

Kaito

Miałknął bolało go i bandaż nasiąkł juz krwią. Kot leżał spokojnie patrząc tylko na niego, no tak rana jeszvze nie dokońca się zasklepiła więc rana się otworzyła.

Steven

Szybko wyjął opatrunek, który szybciej zahamuje krew. Zrzucił stary bandaż, opatrzył ranę. Nowy opatrunek przymocował bandażem, grubszym, lnianym. Głaskał powoli kocura.

Kaito

Podniusł się po chwili i wtulił sie w niego, potrzebował opieki, miał brata który się nim zajmował, a tu go nie było widać było że za czymś tęskni. Kot traktował chłopaka własnie jak brata.

Steven

Robiło się już nawet ciemno. Powinien się przespać w domu. Wpadł mu do głowy pewien pomysł.
-W czasie deszczu drzewa cię nie schronią. Może zrobimy ci grotę?

Kaito

Pomachał przecząco głową, żył na drzewach więc grota odpadała. Pyskiem wskazał na dziuple.
-Mruu
Wydał z siebie tyle i polizał go

Steven

-Ciekawe rozwiązanie.
Pokiwał z uznaniem głową.
-A może jakieś rusztowania, bele, przeszkody chcesz?
Uśmiechnął się. Jakoś trzeba udogadzać światu. Wtulił się w ciepłe futro zwierzęcia.

Kaito

W odpowiedzi ogon kotał łaskotał go w kark. Przechylając łepek wyobraził sobie jakby to wygladało i spodobało mu się to, Zaciekawiło go zacowanie chłopaka podniusł łape więc wygladało to tak jakby też go tulił.

Steven

Postanowił, że jutro się za to weźmie tymczasem, może to nierealne, ale spytał kocura:
-Mógłbym u ciebie przenocować?
Przytulił się do niego bardziej lekko ocierając się o sierść.

Kaito

Polizał go na to że się zgadza, siedizał dalej i pilnował go i jak na złośc zaczeło padać. Pociągnął go za rekaw i oparł się łapami o drzewo dając mu znak by się wspiął poczym sam wlazł mimo bólu i pokazał mu wielką dziuplę w starym drzewie w której było pełno trawy i liści oraz ciepełko i suchutko. Położył się czekając na niego, kot lezał na gałęxi przed schronieniem.