Furtka

Steven

Furtka do wybieg dzikich koni.

Prowadził dużego ogiera na uprzęży. Otworzył furtkę. Spuścił go z uprzęży. Położył mu snop siana przy ogrodzeniu i odszedł.

Steven

Po kilku minutach wróciłprowadząc na uprzęży klacz. Wpuścił ją na wybieg. Dołożył trochę siana. Odszedł.

*nmmt*

Salvadore

Kłusował u boku mężczyzny, co chwilę łeb podrywając w górę. Spuszczony z uwięzi, wystrzelił do przodu, rozdymając nozdrza. Zaczął galopować wzdłuż ogrodzenia.

Canada

Kiedy Steven ją wypuścił weszła zgrabnej sylwetki klacz maści srokatej. Jej dwukolorowa grzywa powiwała wraz z wiatrem mimo wolnego chodu jednak ona nie przejmowała się tym tylko rozglądała wolół.

Salvadore

Gdy do jego uszu dobiegł dźwięk skrzypu furtki, zwrócił w tamtą stronę łeb, momentalnie zakręcając. Z każdym metrem zwalniał kroku, aż zatrzymał się kilkanaście metrów przed klaczą i wywinął górną wargę, strzygąc uszami.

Canada

Uśmiechnęła się pod nosem do niego po czym skinęła łbem powitalnie Witaj nieznajomy - podeszłą do niego ozdywajac się czułym jak i równie pewnym głosem.

Daisy · Gość

Na wybieg została wprowadzona niewielka, zgrabna klacz. Zdjęli jej kantar. Zarzuciła łbem i uniosła wysoko kopyta, przekłusowała kawałek po czym stanęła przy płocie rozglądając się niepewnie.

Salvadore

Poderwał łeb w górę, ganaszując się i patrząc na klacz wyniośle.
- Witaj. Satisfaction Guaranteed. - powiedział, grzebiąc jednym kopytem w ziemi, jedno ucho cofnął w tył.

Canada

Spojrzała kątem błękitnego oka n aprzybyłą lecz zignorowała ją. - Canada. Czy twe imię coś znaczy? - spytała nieco tajemniczym tonem wciąż się uśiechajac do ogiera. Zamachnęła czarno-białym ogonem by odgonić natrętnw muchy z zadu.

Salvadore

- Satysfakcja gwarantowana. Wiesz, mam wiele aspektów... :> - powiedział miękko, gwałtownie zawracając przed nią. Wykonał parę kroków i spojrzał na nowo przybyłą klacz, strzygąc jednym z uszu.

Daisy · Gość

Zarzuciła raz łbem. Zauważyła konie. Dobrze, że nie musi siedzieć tu sama. Podniosła łeb i poszła w głąb wybiegu.

Salvadore

Strzelił energicznie z ogona i oddalił się przed siebie, oglądając się za Canadą.

Canada

Znudzona samotnością w końcu ruszyła i zniknęła po chwili z przed furtki.

Steven

Na uprzęży prowadził Venusa. Wpuścił ogiera na wybieg. Zostawił mu snopek siana i uzupełnił koryta innych koni. Do tego dolał im wody. Stał za ogrodzeniem.

Venus

\ to jest klacz XD /

Siwka wkłusowała wdzięcznie na niewielki wybieg i rozejrzała się bystro. Nie zauważyła jednak żadnego z koni, a sądząc po zapachach, w okolicy musiały być jeszcze jakieś. Udała się na poszukiwania innych przedstawicieli swego gatunku.